Cześć,
dzisiaj książka, do przeczytania której niesamowicie zachęcił mnie tytuł. Nie znałem, ani autora, ani jego dotychczasowej twórczości, więc zaczął ze mną z czystą kartką. Jak zatem wypadł Marcin Przybyłek i jego książka Sprzedaż albo śmierć? Przekonasz się z recenzji.
Plusy:
– Faktycznie jest to antyporadnik. Autor opisuje w tej książce błędy w zarządzaniu i złe praktyki, ale również nasze dziwne pojmowania niektórych spraw.
– Zgadzam się z autorem w podejściu do biznesowego grona pedagogicznego.
– Na samym końcu książka jest dobrze podsumowana. W zasadzie oddaje to całą kwintesencję książki.
Minusy:
– Ta książka została napisana w dziwaczny sposób, masa w niej nic niewnoszących niby luźnych dygresji. Dla mnie ogólnie panuje w tej książce chaos.
– Czasem brakowało mi sposobów „co z tym zrobić”, choć domyślam się, że autor wyszedł z założenia, że czytelnik nie jest głupi i sam wyciągnie wnioski.
– Nie potrzebnie przez całą książkę autor pisze „drogi czytelniku/ droga czytelniczko”, to męczyło w tej pozycji. Mógł obrać jedną płeć i się jej trzymać.
– Historie były mocno naciągane.
– Niby krótka książka, ale treść w niej mocno naciągana.
Reasumując:
Mnie ta książka nie przekonała. Ilość dziwacznego języka, który stosuje autor, połączona z masą nic niewnoszących dygresji nie przekonała mnie. Lubię lekki język w książkach jednak język, który panuje w tej książce, sprawia, że pomimo ciekawej treści, ciężko się czyta. Mnie ta książka w ogóle nie przekonała, choć były tez, z którymi mocno się utożsamiam, to sama książka niezbyt ciekawa.
Do zobaczenia za tydzień.
P.